Depresja może przybierać postać lżejszą, kiedy cierpimy na dystymię, lub cięższą, jak w przypadku choroby afektywnej dwubiegunowej, czy depresji maniakalnej. Może nas męczyć przez pół roku, bądź przez całe życie, albo też przybrać postać sezonowych zaburzeń afektywnych (SAD). Światowa Organizacja Zdrowia szacuje, że aż 350 milionów ludzi w każdym wieku na całym świecie cierpi na depresję. Dla zobrazowania skali problemu: to 10-krotność populacji naszego kraju!

Sprzedaż leków antydepresyjnych to ogromny interes dla koncernów farmaceutycznych

Konsekwencją tego jest ogromny przemysł leków antydepresyjnych przynoszący krociowe zyski. Jeśli spojrzeć na najczęściej stosowaną grupę leków, czyli kilka należących do kategorii tzw. SSRI: w 2015 roku lekarze wypisali 7 mln pudełek leków z tej grupy. Przekłada się to oczywiście na realne korzyści firm farmaceutycznych – w 2015 sprzedały leki na depresję za równowartość 300 milionów złotych.

W jaki sposób farmaceutyki SSRI leczą? Otóż działają poprzez ukierunkowanie receptorów serotoniny, takich jak receptory 5-HT1A. Poprzez leki absorpcja serotoniny w mózgu jest ograniczona, zaś pozostała jej ilość krąży w przestrzeni synaptycznej mózgu powodując, że przyjmuje on więcej pozytywnych sygnałów, które z kolei pomagają  w łagodzeniu objawów depresji i lęku. Niestety dowiedziono, że leki SSRI wywołują wiele negatywnych skutków ubocznych. Te działania niepożądane mogą być łagodne, wywołując nudności, suchość w ustach, biegunki, ale mogą też być bardzo ciężkie. W wielu przypadkach ludzie zgłaszają uczucie zmęczenia, trudności w osiągnięciu orgazmu, zmniejszenie popędu płciowego, a w niektórych skrajnych przypadkach zwiększenie się bardzo depresyjnych uczuć, do których zwalczenia SSRI miały przecież służyć. Leki te mogą również mieć wpływ na kobiety w ciąży i ich nienarodzone dzieci, a także na młodzież. Przyjmowanie leków może silnie korelować z rozwojem dziecka po urodzeniu, a młodzież może prowadzić do zwiększenia drażliwości, uczucia zmęczenia i depresji.

Badania hiszpańskich naukowców wykazały, że CBD przynosi jeszcze silniejsze rezultaty niż tradycyjne leczenie

Tymczasem zabiegi z użyciem kannabidiolu przynoszą podobne efekty do tych bazujących na lekach z grupy SSRI, jednak nie wywołują żadnych niekorzystnych dla zdrowia efektów ubocznych. Co więcej, badania hiszpańskich naukowców wykazały, że CBD przynosi jeszcze silniejsze rezultaty niż tradycyjne leczenie. W przedklinicznych badaniach na zwierzętach CBD wydawało się zwiększać przesył 5-HT1A, zwiększając tym samym dostępność serotoniny dla mózgu.

Równie ciekawe i obiecujące są wyniki badań nad wpływem CBD na hipokamp, który to obszar mózgu jest odpowiedzialny za nasze zdolności poznawcze i kształtowanie pamięci. Za pomocą tomografii zrobionej osobom z depresją i lękiem badacze sprawdzili, że na ogół ta część mózgu jest właśnie u tych pacjentów mniejsza. Natomiast leczenie CBD pobudza hipokamp i powoduje powstawanie nowych neuronów, zwanych neurogenezami, co zdecydowanie rozwija zdolności naszych umysłów.

Natura sama dostarcza nam zdrowych rozwiązań

Dotychczas przeprowadzone badania nie wykazują zwiększonego ryzyka stosowania CBD przez ludzi starszych, dzieci lub kobiety w okresie ciąży. Olej CBD powoli urasta do rangi rozwiązania dla każdego, w formie bezpiecznego i długoterminowego planu leczenia dla osób cierpiących z powodu depresji, lęku i zaburzeń nastroju. Kiepskie samopoczucie dopada czasem każdego z nas, jednak często nie zdajemy sobie sprawy jak bardzo depresja wpływa      na życie osób na nią chorujących. Czy naprawdę powinniśmy się godzić na faszerowanie ich lekami chemicznymi z działaniami niepożądanymi, kiedy natura sama dostarcza innych, zdrowych rozwiązań? Oceńcie proszę sami.